Zabawa w kino
Oprócz koncertu miałem dzisiaj jeszcze jedną wspaniałą niespodziankę! Tosia zabrała mnie na klasowe kino. Były prawdziwe bilety, a Zosia z Bartkiem sprawdzali, czy wszyscy je mają. Ja też miałem - Tosia o to zadbała.
Gośćmi na seansie byli rodzice, ale też młodsze i starsze rodzeństwa trzecioklasistów. Ogromnie miło było ich poznać.
Oglądaliśmy film o mnie! Ależ to było miłe! Wszyscy się śmiali i widać było, że humory dopisują.
Nie samym filmem jednak misio żyje żyje... Czego nie może zabraknąć na spotkaniu 3a? Oczywiście jedzenia! Tym razem były tosty. Tata Tymka (znam go, bo już u Tymka mieszkałem), mama Bartka i mama Zosi prowadzili prawdziwą tostową restaurację. I były tosty z moją ukochaną marmoladą pomarańczową!!! Specjalnie na tę okazję przywiozła ją z Londynu mama Ani - mniam! Mniam! Pycha! Chociaż wyobraźcie sobie, że nie wszystkim mój przysmak przypadł do gustu. Niektórzy woleli zwykły dżem, albo nutellę, albo krem sezamkowy, albo masło orzechowe... było w czym wybierać.
To był przepyszny wieczór!